Zacznę dzisiaj od krótkiego wstępu, co i jak, następne posty już będą konkretniejsze ;)
Przekopując otchłanie internetu natrafiłam na stronkę Natalii, która prezentuje świetne makijaże. Do kilku z nich użyła cieni, a właściwie pigmentów firmy Femme Fatale. Oczy mi się zaświeciły jak zobaczyłam te cudeńka. Postanowiłam trochę pogrzebać w sieci, pooglądać swatche i zamówić.
Oto link do sklepu: Femme Fatale
Firma jest Australijska, ale na szczęście wysyłają na cały świat. Zamawiając próbki, przesyłka jest za darmo (można też wybrać opcję przesyłki ubezpieczonej - koszt 1 dolar australijski). Do wyboru jest zestaw 5 próbek i 10 próbek. Można wybrać dowolne cienie i róże do policzków (maks 2 paczuszki 1 koloru).Zestaw 10 próbek kosztuje 11 $, zestaw 5 próbek - 5,5 $. Do tego chyba zawsze dołączają jakiś 1 kolor gratis. Tak więc za 16 próbek zapłaciłam 17,5 $ (dolar australijski, tańszy od dolara amerykańskiego, poniżej 3 zł). Przesyłka szła niecałe 2 tygodnie, co jak na okres przedświąteczny, wydaje się być niemalże ekspresowo.
Paczuszka wyglądała tak:
Po otwarciu mamy pakuneczek, na wierzchu dołączona karteczka z ręcznie napisanym "Thanks Elzbieta! enjoy!" miły gest, od razu ma się wrażenie, że jednak firma szanuje klienta.
Na kartce mamy wydruk ze strony sklepu internetowego, dokładnie to co i jak było zamówione. No i kartonik - reklamówka lakieru do paznokci (których swoją drogą mają bardzo dużo i w obłędnych kolorach, maniaczki lakierowe - ostrzegam! ;) )
Do kartonika przypięta naklejka 'femme fatale artisan crafted cosmetcis & lacquer'
W woreczku dołączona wizytówka, no i to co tygryski lubią najbardziej, czyli pigmenty ;)
Tak się prezentują cienie w sztucznym świetle:
A tak w świetle słonecznym:
Mam nadzieję, że choć trochę zainteresowałam Was i jak już spłodzę posty z konkretnym opisem kolorów i swatchami, to znajdzie się ktoś, kto zerknie okiem :)
Pozdrawiam :)